FMC Management
 

Aktualności

RSS Facebook

Kategorie

Kalendarium

23 kwiecień 2024

Puls rynku

2017-12-22 20:59

Ostatnie słowa przed Świętami

Raporty tygodniowe

Piątkowy wieczór – parę podsumowań
Pod koniec listopada – ale nie pod sam koniec, można dodać – wykres eurodolara wspiął się na poziom 1,1960. Kilka dni później, na przełomie miesięcy, notowano podobne, choć nieco niższe podejście. Następnie dolar zaczął zyskiwać systematycznie na wartości, ale po ok. tygodniu (a było to już w grudniu) sytuacja zaczęła się zmieniać.

Fed podwyższył stopy procentowe i dał do zrozumienia, że zasadniczy program na przyszłość to 3 podwyżki w 2018 i 2 w roku 2019. Dolar jednak wtedy potaniał, bo oficjele z FOMC nie wnieśli nic nowego, nic ponad oczekiwania rynkowe. Do tego dwóch z nich (Evans i Kashkari) głosowało przeciwko podwyżce. Co więcej, rynek zaczął się trochę ustawiać pod grudniowe obrady EBC. Te również nie wniosły nic nowego, zatem – na zasadzie sprzedaży faktów – eurodolar poszedł w dół.

W górę, w dół, raz 1,1720-30, raz 1,1840-60... Tak zaczęła powstawać krótkoterminowa konsolidacja, jakkolwiek trzeba przyznać, że kończący się tydzień zaczął ją modyfikać, podbijając kurs euro. W szczycie – przedwczoraj – zakreślono 1,19. Stało się tak pomimo tego, że ustawa podatkowa Trumpa (po senatorskich poprawkach) przeszła przez Izbę Reprezentantów. Ale i to było spodziewane, a poza tym Evans i Kashkari zaczęli uzasadnić swoje gołębie stanowisko, co teoretycznie mogło zostać odebrane jako sugestia, że nastawienie FOMC nie musi koniecznie być w przyszłości całkiem jastrzębie. Zdarzało się już zresztą, że w minionych latach wypowiedzi oficjeli monetarnych po posiedzeniach były łagodniejsze od wymowy samych decyzji. Nie jest więc aż tak nieprawdopodobne, że opinie dwóch 'dysydentów' zwrócą na siebie uwagę w przyszłości. Odwołują się oni np. do aspektu niskiej (wciąż) inflacji.

Dziś notowano 1,1820-30 na eurodolarze, wieczorem jesteśmy raczej przy 1,1850. Ten zakres można traktować jako wsparcie. Jeśli nie uda się go przebić, to niewykluczone, iż otworzy się okolica 1,19 – 1,21. Zapewne jednak sprawy rozstrzygną się dopiero po Świętach.

Wczoraj kontr-dolarowy był odczyt dynamiki PKB za III kw. 2017 – odczyt finalny, dla USA rzecz jasna. Oczekiwano wyniku annualizowanego 3,3 proc., było 3,2 proc. PCE Core wyniósł 1,3 proc. k/k, zakładano 1,4 proc. Dziś z kolei mizerne były dane o zamówieniach za listopad, np. w kategorii bez środków transportu odnotowano -0,1 proc. m/m, oczekiwano +0,5 proc. r/r. To więc nie mogło pomóc dolarowi.

A co z parami GBP/EUR i GBP/USD? Ta pierwsza w tym tygodniu notowała dołki na ok. 1,1250 – co znaczy, że euro było mocne. Dość wspomnieć, że jeszcze w ubiegłym tygodniu było ok. 1,1415 w maksimach. Biorąc pod uwagę jeszcze wcześniejszy szczyt, ponad 1,15, mamy w zasadzie trend spadkowy pary, acz na razie on przyhamował. Dziś podwyższono w ramach rewizji dynamikę PKB Wielkiej Brytanii za II kw. 2017 z +1,5 proc. r/r do +1,9 proc. r/r, a nowy wynik, za III kw., to 1,7 proc. r/r, gdy zakładano tylko 1,5 proc. Jest to, ogólnie rzecz biorąc, sygnał na rzecz funta. Na GBP/USD mamy 1,3375 – od paru dni atmosfera jest niepewna, konsolidacyjna. Ba, można nawet tak opisać kilkanaście dni, biorąc jako zakres strefę 1,33 – 1,3450.


Dzieje złotego polskiego
Są to dzieje poniekąd tysiącletnie, ale my porozmawiamy tylko o kursie ostatnich dni i tygodni. W przypadku EUR/PLN doszło do znaczącej zmiany w tym tygodniu. W poprzedni piątek i czwartek wykres wychodził powyżej 4,2220-30. Wydawało się przez moment, że generalna konsolidacja, zapoczątkowana jeszcze w drugiej połowie listopada, jest pokonana, albo mocno testowana. Istotnie, testowano ją, ale ostatkiem sił się wybroniła. Gracze rozegrali mocniejszego złotego. Sprzyjało parę rzeczy: nowy premier (człowiek banków, co może cieszyć tzw. rynki finansowe), dobre dane makro (np. wynagrodzenia, produkcja przemysłowa, sprzedaż detaliczna, produkcja w budowlance) i to, że rynek nie przejmował się szczególnie dolarem, jakby nie dowierzając w przyszłą jego moc. Oczywiście euro-złoty nie jest bezpośrednio związany z dolarem, ale chodzi po prostu o wzrost zainteresowania rynkami wschodzącymi.

Dziś wieczorem na euro-złotym mamy mniej niż 4,19 – acz ok. miesiąc temu zakreślono chwilowo 4,18, więc być może to "osiemnastkę" musimy postrzegać jako wsparcie ostatniej szansy dla trendu bocznego. Jeśli po Świętach się potwierdzi (albo po Nowym Roku), co jest możliwe, choćby z uwagi na korektę, to złoty może stracić parę groszy, choć rejon 4,22 pozostaje oporem.

USD/PLN od lipca porusza się w konsolidacji, której zakres to w przybliżeniu 3,52 – 3,70. W tym miesiącu ta konsolidacja się potwierdziła, bez wątpienia – ale jednak błądzimy w jej południowych rejonach. Dziś wieczorem mamy 3,5450 – nadal to dobry kurs na kupno dolara.

Tomasz Witczak
Trzy dni pomiędzy -->
Serwis zintegrowany z aplikacjami LucidOffice